Kiedyś obejrzany, rozpadł się w pamięci na dwa odrębne obrazy. Coraz bardziej oddalającej się od siebie, świadomej swoich słabości i gasnących uczuć pary i rodzinnego dramatu dwojga ludzi, którym brakuje odwagi i słów (czyli dojrzałości), aby ratować swój związek. Chłodnego, sterylnego apartamentu w wielkim mieście i niszczejącego domu w prowincjonalnym miasteczku. Przyzwoita gra aktorska, szczególnie dziecięcych bohaterów, sporo z życia wziętych obserwacji i scen. Kapitalna, wieloznaczna scena na plaży. Realistyczny obraz prowincjonalnego, zaniedbanego szpitala. Wbrew pozorom ze szczęśliwym zakończeniem, gdzie tragedia połączyła dwóch życiowych rozbitków... Drażni jedynie głos narratorki mającej chyba w zamyśle reżyserskim przybliżyć widzowi przeżycia głównych bohaterów. Niepotrzebny, wbrew pozorom mało poetycki, zły zabieg.