Bardzo refleksyjny, emocjonalny, skłaniający do przemyśleń. Na pewno pod względem
treści jak najbardziej spójny. Czegoś mi jednak w nim zabrakło, czegoś dzięki czemu
mogłabym przeżywać tę historię bardziej intensywnie, utożsamiajac się z losem bohaterów.
Nie do końca pasowała mi również Joanna Brodzik jako Sygita. Rozumiem że nie miała
łatwego zadania wcielając się w rolę chorej na raka kobiety, ale dla mnie byla po prostu
mało wiarygodna. Sceny, które ukazywały jej cierpienie aż raziły jakąś dziwną teatralna
groteską. Za to postać jej córki - Marysi jak najbardziej pozytywna, rozczulająca i ujmująca za
serducho. Jednakże to są tylko i wyłącznie moje subiektywne odczucia a film jak najbardziej
polecam :)